...
heh, wszędzie mówią o tym jak to jest w święta.
powiadają, że się wybacza, że to czas miłości, ciepła drugiej osoby.
że to czas rodzinny itp itd.
kłamią nie tylko zza tych szklanych ekranów.
a człowiek cały czas marzy i czeka.
co roku to samo - święta z dupy, że tak powiem.
niech już będą takie, które spędzę z kimś,
takie które będą wspólne i kolejne też.
a nie jednorazowe tournee.
!!
pewnie ta cała świąteczna atmosfera była przyczyną tej rozmowy.
wczorajsza nocna z eM:
eM: czego będziesz sobie życzył na święta?
J: nie wiem, w zeszłym roku życzyłem i co?
eM: no i co?
J: no właśnie o to chodzi, że nic.
eM: tęsknisz co?
J: pewnie, że tak. ale czy to w ogóle ważne. to już nie ma żadnego znaczenia.
eM: to zrób coś z tym zanim to za czym tęsknisz zniknie i nie będzie już za czym tęsknić.
J: robiłem, pisałem, dzwoniłem. chciałem rozmawiać, wyjaśniać. prowokowałem mejlami żeby cisza została przerwana. nie udało się. z tel i gg wywalono. zniknęło. olało. zdanie innych wygrało. ktoś inny okazał się ważniejszy. teraz zabijam czas który miał być Nasz.
eM: no i ?
J: no i w te święta znowu będę sobie tego życzył. chyba.
eM: będzie dobrze. zobaczysz.
J: zobaczymy. póki co składam się cały czas na nowo. zabijam czas beznadziejnymi rozmowami żeby tylko wyrzucać każde myśli. bo chwila ciszy jest dobijająca wiesz? siedzisz, myślisz, tęsknisz. beznadzieja. dlatego wolę robić "coś" żeby tylko nie myśleć.
eM: wiesz że to bez sensu takie zabijanie myśli na siłę?
J: wiem, ale co mam robić? kolejny raz nie pójdę do psychologa jak wtedy w wakacje kiedy cisza tyle trwała. muszę jakoś się sam wyleczyć.
eM: miłości nie oszukasz. niestety.
J: wiem. niestety. nie umiem tak jak inni wyłączyć uczucia z dnia na dzień. takie "wyłączaj uczucie, włączaj olewanie" . wiesz co jest najgorsze?
eM: nie, co?
J: to, że po P przez trzy lata spotkałem się 5 może 8 razy. ale nigdy to nie było to magiczne "TO". dobrze wiesz, że po tym wszystkim co było bałem się zaufać, nie umiałem. tym razem było inaczej. poczułem od pierwszego spotkania, że to może być właśnie ta osoba z wnętrzem które będzie mnie podniecać do końca życia każdego ranka, po każdym powrocie z pracy, podczas wspólnego zasypiania. dlatego tak mi zależało, dlatego bałem się po tych akcjach kolejnych takich dni gdzie z dnia na dzień osoba do której coś się poczuło zamilknie. pogubiłem się. nie byłem przyzwyczajony do tego, że ktoś najpierw daje a później z dnia na dzień zabiera. to dla mnie było największym szokiem i czymś niezrozumiałym. nie wiedziałem co mam robić więc uciekałem w nieznane z bezradności. bez sensu. nie rozumiem. poza tym nigdy nie lubiłem grzebać w kogoś przeszłości. bo nie po to się kogoś poznaje, żeby cofać się do tego co było. poznając kogoś, budując coś buduje się coś razem, coś nowego. a nie budując cofa się do tego co w przyszłości drugiej osoby było. każdy przecież kurwa popełnia błędy. nikt nie jest doskonały c'nie?
eM: Jaca spokojnie, tego puzzla który brakuje też znajdziesz.
J: wierzę, bo nic innego mi nie pozostało.
eM: ktoś kiedyś Cię Jaca doceni, zrozumie. będzie chciał Ciebie zrozumieć i dostrzeże to, że przez to co Cię kiedyś spotkało, a tak naprawdę tylko my wiemy co się stało, boisz się i jesteś po części zagubiony. będzie chciał rozmawiać.
J: no tylko Wy wiecie. dokładnie. nie chciałem o tym nigdy do końca mówić bo nie chciałem do tego wracać. ale że ja zagubiony?
eM: dobrze wiesz, że tak. chcesz dać dużo, chcesz dostać dużo a czasami odpierdolisz coś bez sensu zanim pomyślisz. nie każdy rozumie Twoje żarty i głupie zachowanie. taki jesteś. ale serducho masz dobre. zobaczysz - jeszcze będziemy wszyscy do Was do tej wsi pod Poznaniem wpadać na weekendy. wspólnie gotować, opalać się na ogródku, albo po prostu zalegniemy na podłodze i będziemy oglądać nocą filmy. będzie dobrze.
J: tiaaaaaa. wiem. życie.
J: eM powiedz mi dlaczego ja byłem taki naiwny? ja po prostu chciałem czuć się potrzebny. chciałem żeby komuś na mnie w końcu zależało. żeby ktoś pokazał, że mu zależy, żeby zawalczył? żeby ktoś chciał być mimo wszystko. ot tak - po prostu.
eM: debilu nie jesteś naiwny. po prostu spotkałeś osobę. uwierzyłeś w kogoś i jego dobre chęci co do Ciebie, ZAUFAŁEŚ, a dobrze wiem ile to od Ciebie wymaga po tym jak cię kiedyś potraktowano.
a ten ktoś Ciebie po prostu zawiódł i wystawił nie licząc się z Twoim zdaniem tylko myślał...nie wiem o czym myślał bo nawet nie poznałam.
J: byłem naiwny. zaczęliśmy wszystko od początku z czystymi kartami. nie robiłem nic złego, wierzyłem że zaczynając od nowa z czystymi kartami i jasnymi regułami po błędach które przeszliśmy będziemy iść do przodu, a nie się cofać do tego co było. tak miało być. tak ustalaliśmy i sobie obiecywaliśmy. potem znowu było już dobrze, była fajnie, było miło. cieszyliśmy się sobą. nie wiem. może faktycznie jak ktoś od samego początku zakłada, że się nie uda to prędzej czy później zrobi wszystko żeby samego siebie przekonać o tym, że faktycznie tak będzie i że miał rację? a Ty piczo nie mów tak o X. kochany człowiek jest, ale sam chyba osobą zagubioną jest. nie wiem. wiesz jaką mam tylko nadzieję?
eM: jaką?
J: że nigdy nie byłem zabawką w tych ładnych i delikatnych dłoniach, a te duże oczy nigdy nie patrzyły na mnie jak na kolejną w życiu przygodę czy zabijacz czasu. że byłem kimś ważnym chociaż przez moment podczas tych wszystkich wspólnych minut. one zawsze zostaną w mojej pamięci wiesz?
J: heh, od kilku tygodni mam chore gardło i chętnie zapytałbym "smoku, co mam zrobić żeby gardło wyleczyć" ? a wieczorem po prostu smok by przyniósł jakieś magiczne tabletki. by pomógł jak wcześniej. tego też brakuje - mieć w końcu na kogo liczyć w takich zwykłych, codziennych przypadkach, a nie tak jak zawsze, jak wcześniej liczyć tylko na siebie słysząc "przesadzasz. nie wymyślaj". kurwa spotykają się dwie osoby które chcą tego samego i nie robią nic żeby to zatrzymać. why?
eM: a co jakby nagle domofon zadzwonił?
J: wiem, że nie zadzwoni, bo wtedy usłyszałem "masz jedną szansę" i ją dostałem. tylko szkoda, że do tej szansy podciągnięto to co było przed nią. a chyba w dawaniu szansy chodzi o to, żeby nie cofać się do tego co było tylko daje się ją żeby na nowo coś budować bez cofania się? a od momentu dostania szansy starałem się. szkoda, że Nam ktoś źle cały czas życzył. aż chce się nucić
Adele. no ale gdyby...bałbym się trochę, ale chyba bym zanucił
"padam" by MP po czym czekał aż znowu zrobi pierwszy krok i znowu przytuli, da buziaka... nigdy nie skrzywdziłem, nigdy nie zdradziłem, będąc z kimś nigdy nawet nie pomyślałem żeby to zrobić. takie coś to nie moja bajka, nie mój świat i nie moje życie. monogamista w związku - za to siebie lubię i taki będę. może ktoś uwierzy, zauważy, doceni. mimo, że czasami coś pierdalnąłem do innych to nigdy nie zrobiłem tego o co mnie podejrzewano. nie wiem czemu się tak to potoczyło. widocznie tak musiało i miało być. a stwierdzenie "nigdy cie nie opuszczę" straciło dla mnie jakiekolwiek znaczenie, mimo iż zawsze na takie coś czekałem. usłyszałem, uwierzyłem i ? no właśnie eM - każdy chce coś takiego usłyszeć czy nie? a może właśnie dlatego usłyszałem bo chciałem usłyszeć, a nie bo ktoś od siebie chciał to powiedzieć? nie wiem. za dużo tego wszystkiego w mojej głowie.
eM: głowa do góry. ciesz się każdym kolejnym dniem. nie zamykaj się tylko znowu zacznij wychodzić do ludzi. wiem, że Tobie ciężko ale postaraj się. osoba która Cię zostawiła pewnie już dawno się pozbierała. chociaż w sumie to ona odeszła więc zbierać się nie musiała - wiedziała jaką drogę wybiera. Pamiętasz jak mi przesłałeś tą grafikę "doceń to co masz zanim docenisz to co miałeś"?
tego się trzymajmy. spotkamy tych którzy docenią - wszystkim nam się jeszcze uda - zobaczysz! :)
jutro po 15 jestem po Ciebie i jedziemy do efu.
J: pewnie masz rację. pewnie jak to kiedyś usłyszałem "żyje dalej lecz beze mnie obok". ogarnę się w końcu, pozbieram się i będzie dobrze. obiecuję !
ok. będziemy in touch w takim razie. dzięki, że mogłem się wygadać
eM: do usług. do jutra :)
J: paps kochana.
...
jabłko&cynamon
jedyny świadek wczorajszej rozmowy
!
świątecznie dość.
idę zapalić. miłej niedzieli.
:)